Nasza droga Beatka zaprosiła nas na wieczór henny. Byliśmy spóźnieni bo Fatih wyrabiał paszport na niedzielę(oni to zawsze maja czas). Jakby tego było mało wysiadając z autobusu nadepnął mi na spódnicę i oderwał kilka falban. Już mnie nic nie dziwiło. Na miejscu sami goście nas znaleźli nic dziwnego 3 europejczyków. Zabawa już trwała, tańce i śmiechy. Przywitali nas Głowna para Beata w pięknej czerwonej sukni i elegancki Mehmet a także reszta rodziny i gości. Wszyscy tańczyli. Wniesiono na dużych, srebrnych, metalowych platerach hennę w postaci małych ciemnozielonych kulek z wetkniętymi świeczkami i zimnymi ogniami. Tradycyjny okrzyk i piosenka na znak henny. Ostatniego dnia przed weselem. Każda kobieta miała okazję potańczyć z ogromniastym „talerzem”.
Zapalono więcej światła i wszystkie oczy skupiły się na przyszłej Pani Młodej. Usadzono ją na środku na krześle. W dłoń zawinięto jej henne wraz z jednym kurusem(groszem) co miało symbolizować bogactwo. Całość włożona do woreczka niby rękawiczki w czerwonym kolorze, kolorze szczęścia.
Pani Młodej przykryto lekką czerwoną tkaniną głowę a wtedy Pan Młody rozłamał nad nią kostkę cukru na znak słodkiego życia. Potem były dalej tańce i malowanie nie zamężnym kobietą henną rąk i stóp. Na mojej dłoni znalazła się piękna róża. Jak tradycja to tradycja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz