wtorek, 7 kwietnia 2009

Auto stopem na wschód...


Ubiegły rok spędziłam w Turcji na studiach w Antalyi w Akdeniz Univeritesi. Przez ten rok wydarzyło się naprawdę bardzooo dużo. W miarę natchnienia będę opisywać moje zwariowane a czasem pełne napięcia dni.
Ja jako osoba której zawsze mało i mało postanowiłam zwerbować kilka osób i wybrać się na Bliski wschód. Mając szczęście(mama mówi że mam go więcej niż rozumu) jakie mnie otacza w tym samym czasie planowania wyprawy znajoma Polka Beata zaprosiła nas na swoje wesele do Mersin. (Pozdrawiam )
Jak to studenci oszczędzaliśmy na wszystkim io także na transporcie z Antalyi do Adany bo tam zatrzymaliśmy się u znajomego Turka. Jechaliśmy „ na stopa” a odległość jaka dzieli te dwa miasta to około 800km.
Był wielki plan godzina 7:00 wstajemy i gotowi wyruszamy na drogę główną koło lotniska w Antalyi…. Ale czekajcie jadąc z Włochem i Węgierka było to niemożliwe. Dobudzić Włocha to graniczy z wszystkim. Zaczęliśmy o godz 11:00 upał niemiłosierny, ja i Aleksandra(Węgierka) w długich spodniach i T-sirtach bo nie wiadomo co się po drodze trafi.
Udało się złapać pierwszy, drugi, trzeci… samochód. Nikt nie rozmawiał po angielsku. Jeden z samochodów to taki dostawczy wypchany z tyłu po brzegi jakimiś papierami. Młody face zabawny. Cały czas do nas po turecku gadał ja mu łamańcami odpowiadałam. Dojeżdżaliśmy do Alanyi i kontrola- Jandarma. Zabrali paszporty sprawdzili mój, Alexy i oczywiście Giuseppe ma zdjęcie jak z listów gończych . Pytali skąd się znamy z kierowcą ja do nich że arkadaslar(przyjaciele) a on mówi:
-Jechałem i patrzę stoją i zatrzymują samochody to myślę ah zabiorę ich chociaż z kimś pogadam
Jandarm tylko się uśmiechnął. W Alanyi szał tak jakbyśmy koło morza w Antalyi nie mieszkali. Przystanek na kąpiel i droga dalej. Samochody zatrzymywały się podworząc w nowe miejsca. Raz zdążyło się utknąć na jakimś za…piu. Ludzie na nas zaglądali, uśmiechali się a największą furorę zrobiliśmy pośród dzieci.
 Przerwa na kąpiel w ALANYI
W końcu zatrzymał się samochód z paką na tyle. Wskoczyliśmy na pakę i jazda. Potem kolejny był TIR taki z tyłu bez zadaszenia, przystosowany d przewozu skrzynek z warzywami czy owocami. Wdrapaliśmy się na wierzch a kierowca nam dał poduszki . Kolejna przesiadka to ta sama firma transportowa ale teraz miejsca już w środku na miękkich siedzeniach i tak aż do Anamur. Na tej trasie to lepiej spać. Wąskie drogi wykute w skałach a po drugiej stronie morze.

Jedziemy... autostopem...
Wiatr we włosach, szaleństwo i droga do wielkiej przygody życia

W Anamur byliśmy koło 00:00 więc kupiliśmy bilety do Adany. Na miejscu byliśmy o 4:00 rano. Jeszcze kierowca nie wiedział gdzie nas wysadzić i tak zaspani z plecakami wsiadaliśmy i wysiadaliśmy. Jeszcze tylko z dworca do domu Fatima i odpoczynek. Jeszcze tylko z dworca do domu Fatima i odpoczynek.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...