czwartek, 25 listopada 2010

Anne Gözleme

Jak rano wstałam- czytaj godz 9:00 to leżał rozwalony jak żaba w dużym pokoju. Pojechaliśmy do naszej ukochanej od dłuższego czasu Annegozleme anne(mama) gozleme(rodzaj placka tureckiego). Oczywiście jechaliśmy w 6 osób w samochodzie. Mieszanka kulturalno-wyznaniowa. Mmmm jak ja Wielbami to miejsce. Co niedziela jest zapełnione przez liczne rodziny tureckie jedzące tu śniadanie (dla nas to tez śniadanie o godz 15). Annegozleme już nas dobrze zna, rozpoznaje już z daleka i wita nas serdecznie.

http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=62958&page=82


 Ubrana w tradycyjny strój, spodnie z szerokim krokiem i chustka na głowie. Wita nas Hosgeldiniz. Wszystko własnej produkcji. Zamawiamy „to co zawsze” 2 rodzaje gozleme z serem żółtym kaşarlı gözleme, białym serem peynirli gozleme , chlebek świeżo pieczony, masło, kilka rodzajów oliwek, pomidory, ogórki, biały ser, miód, słodkie rzeczy … oczywiście herbata z podgrzewaczem.
przykładowe gozleme


O tej porze roku gdy dla Turków jest już zimn o i to miejsce jest spokojniejsze a tym bardziej że to nie niedziela. Uwielbiałam tu swego czasu spędzać niedzielne popołudnia.

Piątkowe szaleństwo

Piątek, tak jak za czasów Erasmusa tak i teraz to dzień imprezy. Cały dzień spędzony na leniuchowaniu. Wieczorem zbiórka jak za starych czasów. Spotkanie na amfiteatrze na starym mieście zwanym Kaleici. To miejsce to punkt spotkań Młodzieży, tej tureckiej i zagranicznej, wspólne śmiechy, śpiewy i granie na gitarze. Tu zaczyna się każda noc a kończy w jednym z clubów ukrytych w murach w ciasnej uliczce. I my też nie opuściliśmy i dalej jesteśmy wierni KING Bar. To tu jako pierwsi erasmusi wszczepiliśmy imprezowy nastrój i widzę, że tak już długo zostanie. Wstęp oczywiście gratis dla Erasmusów, a za ładny wygląd jeszcze przy napojach jakiś gratis się trafi.


Impreza na całego, jak zwykle Eduardo pokazuje swój hiszpański temperament i zaciąga to salsy i innych tego typu tańców. Po czym usłyszałam od jednego Erasmusa- Wy tak zawsze…?

Godz 4:00 i to nie koniec. Zabieramy Hiszpankę Evę i włoszkę Federicę i jedziemy do naszego mieszkania. Ale oczywiście nie jedziemy w 4 osoby, to nie tutaj takie zwyczaje.

W samochodzie siedzi nas 9 osób, po roku mieszkania tutaj już się do tego przyzwyczaiłam, więc siadam na przedzie i biorę na połowę siedzenia włoszkę. Eduardo rozbawia nas co jakiś czas gwałtownie hamując. Pod strzeżonym budynkiem parkujemy, wychodzimy ostatecznie w 4 rozbawieni. Witamy się o godz 5:00 z security. Gunaydin bo to już rano.

Ładujemy się do eleganckiej, oszklonej winy i cicho przemierzamy każde z pięter aż do ostatniego. Ale ktoś wpada na pomysł przejażdżki kilka razy i picia na czas fanty z butelki. I znowu zabawa…


Po 3 zjazdach z 10 pietra wchodzimy do nagrzanego jeszcze z dnia mieszkania. Ciepły wiaterek przelatuje od wejścia do otwartego balkonu. Zaczynamy od nowa jest już grubo po 5:00. Zaczynamy jeść co popadnie z lodówki. Ale wpadam na pomysł żeby wykąpać się w naszym basenie pod mieszkaniem. Kto pierwszy do windy.

Rozbawieni mijamy palmowy ogród, buty zostały pod domem. Wskakujemy do wody, śmiech i nagle pan z ochrony z wiadomością że bardzo przeprasza, że musi nam przerwać zabawę ale do basenu została wpuszczona substancja czyszcząca. Grzecznie wychodzimy, zwijamy się w ręczniki życzymy dobrej nocy(raczej dnia) i wracamy.

Eduardo oczywiście musiał spróbować żubrówki przywiezionej z Polski, więc razem z włoszką i hiszpanką się delektowali. Eduardo dziękował, że przyjechałam śmiesznie wyglądał z takim humorem. Przeszkadzając mi w wejściu do WC odgrażałam się maszynka elektryczna do golenia. Chciałam mu do żartów ogolić jeden baczek ale skończyło się na włosach na brzuchu, tak właśnie a potem dołączyły się Federica i Eva i wyglądał jak brzuszek niemowlaka. Baczków nie mogłam ogolić bo jutra mamy iść na wesele jednego z jego pracowników, więc nie wypada szefowi ;)a potem spędził po naszym polskim trunku noc w łazience.

środa, 17 listopada 2010

Pierwszej nocy było tak upalnie, że nie mogłam zmrużyć oka. W ruch poszła klimatyzacja, napoje, nawet myśl o mokrym ręczniku. Rano, które tam zaczęło się o godzinie 11 pojechałam na teren Akdeniz, tradycyjnie dziesiątki znajomych, herbata za herbata, kawa za kawą…Na pytania czy mam czas i zaproszenia mówiłam, żeby wszyscy pisali na facebook(serio gościnność w tym kraju mnie przerosła)
Turecka kawa




 

Po południu przyjechał Edu a potem poszliśmy na sushi- ah jakie to nie tureckie. Hahaa. Noc spędziłam spontanicznie, jak za czasów studiów u kumpeli Serap, która wymyśliła kąpiel w basenie o 3 w nocy i oglądaniu tureckich seriali. A o serialach napisze w osobnym poście.


Sushi w międzynarodowym gronie



Wielka Niespodzianka i widok z marzeń

Dom z widokiem na morze…taki z filmu istnieje w Turcji w Antalyi. Zamknijcie oczy, wyobraźcie sobie mieszkanie na 10 piętrze, z wielkim salonem , ścianą ze szkła i widokiem z jednej strony na morze z drugiej na góry…Ja czasami lubię żyć filmowym życiem, i czasami nie umiem uwierzyć że takie życie mi się przytrafia. Ale to wszystko zasługa myślenia… spróbujcie.


Z uniwersytetu odebrał mnie Juan Carlos(Hiszpan) z kartką w ręku CRAZY POLISH ONE, WELCOME IN ANTALYA.(tak jak kiedyś sobie wymarzyłam- marzenia się spełniają ;))

I wtedy zobaczyłam to mieszkanie. Pierwsza rzecz jaką przyciągnął mój wzrok to tablica a na niej napisane powitanie przez Eduardo a w nich słowa ..Czuj się jak u siebie w domu…
Tacy właśnie są przyjaciele. Niestety nie mogłam się dzisiaj spotkać z Edu bo był w Izmirze wiec chata cała dla mnie:).
Rzuciłam bagaże i szybko dolmuszem(mały bus) w okolice Akdeniz bo tam już czeka ł mój inny znajomy, który o niczym nie miał pojęcia, że Basia jest w Turcji. Moja ekscytacja przechodziła najwyższe z oczekiwań, włączały się potrzeby funkcji fizjologicznych, serce waliło mi a co zakręt to bardziej się jąkałam.
Wszystko było ukartowane z Ardą(Turkiem poznanym w Portugalii) Sami miał siedzieć tyłem, a Arda miał go zagadywać. Widzę go.. przeskakuję z Tugsem(Turczynka) przez wielgachne doniczki w kawiarence, przy tym obcieram skórę na nodze, ale nic ręce w padają w największe turbulencje, podbiegam , zakrywam mu oczy i słyszę pierwsze zdanie po turecku: Bir kiz..(dziewczyna) , Arda odpowiada chichotem . Sami próbuje dotykiem poznać kształt dłoni, moje serce mi zaraz wyskoczy ,odchyla się lekko podwąchuje moje dłonie w jego postawie zauważam niepewność, gwałtownie się odwraca.
Jego twarz…nie do opisania zdziwienie w jego oczach, gwałtownie zrywa się, krzesłu upada na ziemię, ściska mnie tak mocno że nawet nie mogę odpowiedzieć na pytanie WHAT ARE YOU DOING HERE…

Suprise NIESPODZIANKA…. I każdy kto mijał nas chodnikiem przychodził ze zdziwiona miną przytulał, dawał 2 tradycyjne tureckie całusy i zapraszał na kolejne dni, kolacje, spotkanie do siebie. Mam wrażenie że w Turcji mam więcej znajomych niż w Polsce. Żywych energicznych, jeszcze z pasja i energią, czego brakuje tu gdzie mieszkam…



 

niedziela, 7 listopada 2010

Muzyka a'la turecka

Mały przerywnik, ale sygnał że żyję:) a do życia i działania od dawna motywowała mnie muzyka. Uwielbiam muzykę z charakterkiem i zawesze słuchaną na full volume, bo dla mnie cicha muzyka nie istnieje, muszę ją czuć w żyłach, jak ogarnia moje ciało i duszę...

A teraz to co mnie motywuje i daje powera, jedni z najlepszych tureckich wykonawców ale w wersji angielskiej. Sertab Erener i Demir Demirkan wystąpili ostatnio na uczęszczanym przezemnie universytecie w Antalyi. Może wam też wpadnie w ucho, polecam też wersję turecką Aşk- Love♥♥♥

piątek, 5 listopada 2010

Jak rozpętała się moja kolejna przygoda w Turcji

29.09.2010 wyszłam z domu o godz 8 z myślą że zaraz po pracy pojadę busem na lotnisko.
W pracy już o niczym innym nie mogłam myśleć, czułam się tak gdyby to pierwszy raz miałam lecieć, gdybym jeszcze w życiu nie była w Turcji a spędziłam tam ponad rok na studiach). Jeszcze wszyscy dookoła pytali kiedy lecę. Emocje wzrastały.
21:00 zamykam biuro i frrrru na pierwszy autobus. A zabrałam wszystko, a nie zapomniałam czegoś, a mam wystarczająco bluzek, a może za dużo zabrałam…hmmm nienawidzę tego. Na dworze mżawka i trochę zimno ale już za niedługo będzie tylko pot na plecach…
Katowice lotnisko, noc na zimnych niewygodnych metalowych ławkach, i gapie którzy jakby nie widzieli nocującego człowieka na lotnisku przykrytego częścią rzeczy z walizki. Ja już do takich sytuacji przywykłam. Potem odprawa i znowu zdziwienie że lecę sama. Wzrok ludzi z kolejki na pewno myślą sierota leci do jakiegoś Turka z wakacji… ale mam ubaw
A tak żeby była jasność lecę do znajomych i to nie tylko Turków. W samolocie znowu okazja do spania, bo nie spałam już od 4 dni i każde 10 minut jest dla mnie zbawienne.
W domu mówiłam, że jak wyjdę z samolotu to pocałuję turecką ziemię. Nikt nie rozumie tego jak ja kocham ten kraj, nikt nawet nie próbuje pomyśleć że ja codziennie tęsknie za tymi ludzmi, tym ciepłem, beyaz peynir(biał ser), oliwkami, durum...palmami, i tymi kotami,  wszystkim…
Lądując ludzie cieszyli się że przyjechali na wakacje a ja z sentymentu aż miałam łezki w oczach…moja Turcja. Patriotka inaczej 

 ANTALYA

Ah nie mówiłam, wczoraj się dowiedziałam że Jola(Warszawa) też leci w tym samym czasie i nawet z tych samych linii lotniczych ale będzie 10 min po mnie na lotnisku. Greattt niespodzianka za niespodzianką czyli tak jak lubię.
Po wyjściu z samolotu ciepło od razu uderzyło, i dało przypomnieć o roku tutaj spędzonym. To samo uczucie jak lądowałam tu w 2008 roku. I pędem po odbiór bagażu. Nie mogłam się skupić bo chciałam podlecieć do Jolki.
Zabrałam bagaż, widzę Jolę przy innym pasie podlatuję wypuszczam z rąk torbę ..
B(skaczę na nią) Hello Jola
J skacze razem ze mna staje, Basiaaaa aaaaaaaaaaaaa cześć
Uściski, piski i radość ludzie myślący z czego się tak cieszą że przyleciały na wakacje
Jola nie umiała uwierzyć, Basia ale jak to ale co, co ty tu robisz…  SUPRISEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE

Z lotniska odebrała mnie Tugsem jedna z koleżanek z uniwersytetu. Kolega, który odbierał Jole też był zszokowany co ja robie w Turcji . Potem już odświeżyć się i odwiedzić mój stary Akdeniz Univeritesi. Pierwsze Çi Köfte i Ayram i zdziwione twarze znajomych ludzi. 



 ŻŁOBKOWANY MINARET- ANTALYA

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...