wtorek, 28 września 2010

Wielki harmider i pakowanie walizki

Post z ostatniej minuty, siedzę na kremowym dywanie w bardzo wielkim rozgardjaszu, spodnie, topy, jeden sandal czarny, czarna kredka do oczu, pilniczek,,,, i tak bez liku, rzeczy wałęsają sie po podłodze i z częstotliwością 1 na 10 min trafiaja do niebieskiej torby z kółkami.
Ale czy ta torba nie jest za mała, czy ona pomieści wszystko co chcę zabrać...

I ta długa lista znajomych
1. Ramka dla Ardy od Julki
2 Karta sim dla Ardy...
3. Krokiety dla Eduardo
4. Barsz, czekolada mleczna Goplana dla Samiego
5 Polska wódka dla Tugsem
6. Plecak dla Adnana

I jescze
1. Szare buty z Turcji dla Aureli
2. Hałwa dla Moniki
3. Oliwki dla szwagra
4. szalik dla mamy
5....

I tak każdy po kolei podawał co chce do Turcji albo z Turcji. Jutro jescze wstaje o 7 bo na 9:00 do pracy i bede siedziec tam 12 godzin, nie mam nic zrobione( taaa i jescze siedze zeby napisać tę notkę), podczas pracy wyskocze na zakupy.
Najlepsze co może byc nie wiem jescze jak pojade na lotnisko, jak sie z niego wydostane na Konyalti i jak zabiore klucze od mieszkania....aaaaaaaaaaaaaa

Ogarnia mnie panika, pewnie jescsze w nocy coś skrobnę...

poniedziałek, 27 września 2010

Z kabiny ciężarówki, i autostopem z Austrii...

Kiedyś , jakiś anonimek powiedział że mam za dobrze z podróżami więc powiem wam coś, ja chyba te Podróże mam wpisane w gwiazdach. 
Środa godz 9:00 odwozimy szwagra na bazę skąd ma jechać autem ciężarowym z transportem do Niemiec. Ja jako „tłumacz” biorę w tej żenadzie udział. Po czym moja mama stwierdza, że i tak mam 3 dni wolnego więc mogę z nim jechać.
Co tu teraz zrobić, jechać , nie jechać.. o to jest pytanie. Na ramieniu siedziały dwa stworki …aaaaaaaaa
I co z tego wyszło, pędem samochodem z mamą do domu 10 min, plecak, szczotka do zębów, bielizna, perfum, t-shirt, 2 konserwy, śliwki, paszport… cały bagaż
Jedziemy, najpierw po załadunek, szukamy w jakieś dziurze firmy, auto stan krytyczny, zapalanie za każdym razem zajmuje 10 min. To jakiś czarny film, kilka razy przejazd drogą do 7t szybko skręcamy. Nawigacja pokazuje droge tylko do osobówki. Stres, ciepło z za okna. Jedziemy na Niemiecka granicę. Tam nocleg, komfort przewyższający wszystkie hotele. Szwagier w rozkładanym, specjalnym łóżku ja miedzy siedzeniami z biegami między nogami. Kierowca musi być wyspany. Mam uważać na jedną z dźwigni, żeby rano ciężarówka stała dalej w tym samym miejscu
Rano, nie umie nawet wstać  bo boli mnie wszystko ale z uśmiechem informuję ze fajnie się spało, jak będę narzekać to on mi nie pozwoli tam spać.

Dalsza droga zgodnie z przestrzeganiem pracy kierowcy, 4,5h przerwa kolejne 4,5 godz. Dostaje sms od Eduardo(tego z Turcji) czy chce iśc 2 października na wesele. Natychmiastowa ospowiedz TAK. Radośc. Potem pisze do siostry żeby zamawiała bilet. Po 17:00 dostaje sms że bilet kupiony uff co za ulga.
Dojeżdżamy niedaleko Monachium, stajemy na parkingu pomiędzy ogromnymi TIR-ami. Załatwiamy papierki mamy czekać do 05:45 az wyświetli się nasz numer.
Kolejna noc z biegami między nogami. Co 15 min pobudka, bo zapalały się stojące samochody. Po nocy. 5:00 pobudka śniadanie: chleb i marmolada, woda. Nasz numer , jedziemy. Ustawiamy się za kolejnymi kolosami. Rozładunek. Zaczepy zabezpieczające zaklinowały się. Panika co robimy ,odcięliśmy pasy klinowe nożykiem do smarowania. Nikt w tym momencie z nas się nie śmiał. Kolejne uwalniamy podnosząc deski boczne. Podczas pośpiechu rozwaliły się dwie palety, ale to nie istotne. Oby tylko rozładować i spadać z stamtąd. Koniec ładunku, część odcięta leży pod moimi nogami w samochodzie- wyrzuci się na najbliższym śmietniku.
Zapinamy w pośpiechu naczepę. Moje zawsze piękne podziwiane paznokcie już nie istnieją, co drugi złamany. Oddech. Wyjeżdżamy. 5min jazdy po autostradzie, prawa strona plandeki sama się odczepia , jedziemy na najbliższy parking. Zaczepiamy.
Telefon od osoby zwanej szefową. Mamy czekać na następny załadunek. Mijają 2 godziny, dostajemy nowy adres do Austrii. Jedziemy, po siłowaniu się z głupim samochodem, odpalaniu go 15 min, postoju po szybką kawę i wylaniu części na siebie dojeżdżamy o 13:53. Organizacja jest tak urządzona że nikt nic nie wie, ładunek nie gotowy, słyszymy krowy Milka z dużymi metalowymi dzwonkami przy szyi, przemierzające zielone wzgórza.
Czekamy tak 2 godz i nic. SMS że mamy czekać do poniedziałku. A ja miałam w weekend iść do pracy. Panika. Zero sklepu, zero stacji. Nic. Góry i krowy MILKA.



Wracamy na stacje benzynową kolejny nocleg. W nocy deszcz obijający się o metalową skorupę samochodu nie pozwalał spać. Wiatr był tak silny, że co jakiś czas sprawdzałam w oknie czy ktoś nie dobiera się na pakę.
Rano leje jak z cebra, a ja wszystkich pytam czy nie jadą do pobliskiego miasta i czy mogę się zabrać z nimi. I tak mija 1,5 godz bez skutku, tu w Niemczech jazda na stopa nie jest taka łatwa jak w Turcji. Ahhh jak ja tęsknię ale jeszcze tylko 2 dni:D
W końcu znalazłam. Starsza para. Zabrała mnie samochodem do miasta. Opowiadam o życiu, oni odwzajemniają się opowiadaniem. Pytają czy mam pieniądze na jedzenie. Nic dziwnego po moim wyglądzie, wykończona, z plecakiem szkolnym wracam do Polski.
Wysiadam na Hauptbanhof(dworzec ). Mam jeszcze czas, robie zakupy, zapasy ulubionych kosmetyków, zwiedzam miasto Rosenhaim. Czekam na autobus do Polski. Na ławce o mało co nie przysypiam. A potem 18 godzin w drogę do Polski. Home sweet Home…
Zdjęcia z Internetu:



wtorek, 21 września 2010

Ryzykantka

Nie wygrałam ostatnio w loteri...dziwne ;)

Do mojego planowanego wylotu zostało jeszcze kilka dni a ja nadal nie mam biletu licząc że cena będzie niska, z tych nerwów już obgryzłam paznokcia czego normalnie nierobie i nienawidzę ... dzwoniłam do biur pytając ile zostało miejsc w tej cenie usłyszałam 3 a potem są droższe, ja niedowiarek nie wiem czy czekać czy kupować...

Nie załatwiałam jescze, kto przyjedzie po mnie na lotnisko, bo nie mam lotu. Nie mogę pzygotowywac sie do wielkiej niespodzianki znajomych- bo nie mam lotu. Nie wiem ko u powiedzieć a komu nie, teraz nawet mnie stresuje czy włosy mam zafarbować na jasny czy ciemny brąz... szaleństwo

Jak już kupie bilet to będę spokojna i otworzę wielki kufer do którego z pewnościa zapakuję 25% niepotzrebnych rzeczy, kupię rzeczy niezbędne  potem z ulgą odetchnę ... Więc ludziska trzymajcie kciuki...
Nie moge nawet napisać o innych rzeczach bo ta Turcja tak mi siedzi w głowie....

niedziela, 19 września 2010

WAKACJE i wakacyjna piosenka...

Witam wszystkich w niedzielne już popołudnie, już od kilku dni zabieram się do napisania posta o mnie moich myślach i zawirowaniach . Ja człowiek uzależniony od Turcji znowu zaczęłam myśleć o wyjeździe. Mimo, że organizuję projekt w Mardin to chce odwiedzić znajomych w Antalyi. Nie nienawidzę leżenia plackiem na słońcu ale teraz zrobię wyjątek i poleżę aż mi pot pocieknie w najbardziej zaokrąglonych częściach bladego ciałka.
Jeszcze jak słucham muzyki takiej wakacyjnej to wracają wszystkie wspomnienia :) Więc dzisiaj tak wakacyjnie. Trzymajcie za mnie kciuki żebym kupiła tani bilecik:) Dzisiaj jescze dostałąm emaila od znajomego -Eduardo(Hiszpan poznany podczas Erasmusa w Turcji), że w planowany dzień jak mam przyjechać go nie będzie w Antalyi ale zostawi mi klucze więc byle do przodu, zakwaterowanie już mam :D Mam wiele innych znajomych ale chcę zrobić wszystkim niespodziankę.

Ahaa a dzisiaj w miejscu mojej pracy jest loteria , która trwała od sierpnia więc wyjadę pięknym autem.

Miłego popołudnia

niedziela, 12 września 2010

POSZUKUJĘ PILNIE CHETNYCH NA PROJEKT

Projekt Akcja 1.1 Wymiana Młodzieży organizaowana przez grupe z Turcji - MARDIN  miasto na wschodzie Turcji w dawnej Mezopotasmi.

ZMIANA DATY 03.11-10-11.2010decyzja Tureckiej Agencji Narodowej

Projekt 10-18 październik. Mamy zapewnione zakwaterowanie, wyżywienie, wizę i atrakcje na miejscu :). Placimy tylko 30% kosztów transportu. Po projekcie dostajemy EuroPass z udokumentowanym nowym doświadczeniem.

W projekcie mogą brac udział osoby 18-25 znające język angielski.

Krótkie wprowadzenie:
THE VISUAL SHOW OF THE GOLD BRACELET (project name)

Hand crafts are the emotions, folks, cultural specialities, art appreciation, histories, social and economical reflections of the sociaty they have been born. Hand crafts have been born and developed differently according to the cultures each sociaties’ needings, welcoming abilities and ability to introduce themselves.

Every country has hand crafts according to their cultures and reflecting their own cultures.

In the past hand crafts were made intensely, but today they are made only as a hobby. Some of hand crafts are also made intensely today.

By this Project a sharing environment will be formed to introduce different countries’ hand crafts. The hand crafts were made in the past, the ones are done now and their making will be shared and taught in this Project. Also in our Project there will be study the features of hand crafts, what does they mean fort he country’s people, how much they reflect the folks of the country, the role and addition of present inter cultural learning, saving and transffering to the next generations.

Also some of the hand crafts that are done by the young housewives will be formed as an occupation and so a solution will be found to the unemployment problem. So we will also create a work field and will get the opportunity to introduce our culture to the other cultures.

In this Project an intercultural sharing environment will be created with 29 youngs from 4 different countries. In this Project the youngs who find it difficult to adapt to the social life will get the opportunity to adapt themselves into the social life and so we will do an important work about preventing social excluding.
 
 
W RAZIE PYTAŃ ZOSTAW KOMENTARZ ALBO PISZ NA E-MAILA

środa, 8 września 2010

Praga- Most Karola i Hradczany

Kilka ulic dalej, mijamy stare kamienice, restauracje, sklepiki z kiczowatymi pamiątkami z różnych stron świata, drewniane wielbłądy z Egiptu, maski Weneckie, Pinokio z Włoch i gdzie nie gdzie pamiętany z dzieciństwa Kretek z czechosłowackich bajek…
Dochodzimy do jednego z najbardziej znanych punktów Pragi- Most Karola XV w(Karlův mostz ), oblegany przez turystów z całego świata , tu można usłyszeć każdy język a nawet dialekt używany w rożnych krajach. Most ma prawie 516 m długości i ok. 9,50 m szerokości.



Ja jako absolwentka turystyki i szaleńcza podróżniczka musiałam przypatrzeć się każdej z figur na moście, a jest ich aż 30. Każdy ze świętych zasługuje na uwagę. Jedna z ważniejszych jest tablica św. Jana Nepomucena w miejscu gdzie prawdopodobnie został wrzucony do Wełtawy.
Pavol szukający miejsca bo musiał iśc za potrzeba marudził:
…Chyba nie będziesz robiła zdjęcia każdej figury?.... ja tylko się uśmiechnęłam, i przez most dość szybko(mimo tłumu) przebrnęliśmy na Mala Strana, minęliśmy bramę i w śród tłumu i pięknie zdobionych kamienic zanurzyliśmy się w tą stronę miasta.
 MAŁA STRANA
Potem oczywiście Hradczany. Zresztą zobaczcie sami…
 CZERWONE DACHY PRAGI
DZIEDZINIEC NOWEGO PAŁACU KRÓLEWSKIEGO NA HRADCZANACH 
WNĘTRZE KAPLICY ŚW. WITA 
 KATEDRA ŚW. Wita

wtorek, 7 września 2010

Złota Praga

Życie sączy moją energię, a ja uwalniam jej coraz więcej. A najbardziej lubię tę pozytywną, bo kto nie lubi. I teraz z dniami wolnymi od pracy zawodowej przyszedł czas aby powspominać. I Złota Praga doczekała się swojej uwagi…
Po moim spontanicznym pomyśle, że muszę w jak najlepszy sposób wykorzystać moje 3 dni wolne w pracy, i szybkiej odpowiedzi znajomego z czech w sobotę rano rozpoczęła się kolejna z moich małych podróży.


4:00 pobudka po 3 godzinnym śnie nawet nie byłam zmęczona(podróż chyba nigdy nie przywiała do mnie myśli, że mi się nie chce)…śniadanie, ciepła herbatka i plecak na plecy.

Pojechałam do miasta graniczącego z naszymi południowymi sąsiadami – Cieszyn bo to 50min jazdy busem. Potem miałam 15 min żeby przejść pieszo przez granicę do Cesky Tesin(Czeski Cieszyn). Po drodze chciałam się upewnić, że idę dobrą drogą i zaczepiłam przechodząca Czeszkę

Ja: przepraszam gdzie jest dworzec kolejowy.

Czeszka patrzy na mnie zmieszana( ja myślę- nie zrozumiała)

Ja : pociąg ciuf ciuf :D

Czeszka: rowno



Bilet kupowałam 3min przed czasem odjazdu. Zapłaciłam 450CK i pytam, który to pani w okienku mówi ten , który tam jest. Wychodzę. Przechodzę przez tory wsiadam, ściągam kurtkę i głębokie odetchniecie że już w końcu siedzę.

Po czym patrze, że na inne stanowisko wjeżdża pociąg. Pytam dziadka czy ten pociąg do Pragi… Ne Ne to Se ten druhi…(myślę shitttt) wybiegam z pociągu , przebiegam przez tory, na których widnieje czeska tablica (…)Ne wstepowac(…)… Tam z ostrym wyrazem twarzy czeka cos jak strażnik… pytam ten do Pragi.. trochę go zatkało(może chciał mi wlepić mandat)

Zajęłam miejsce, i myślę- jestem niesamowita … jakby tego było mało zapomniałam kartę do aparatu…bez komentarza dla mnie

4,5h i słyszę w języku angielskim, że jesteśmy w Pradze na Dworcu Centralnym. Wysiadam, podekscytowana.

Widzę Pavla- mojego współlokatora z Turcji. Stoi z kartkami, na których przemieniając co jakiś czas kartkę pisze:

Basia or Barbara

Welcom

In

Jamaica

No, sorry

Welcome in Prague

To jest właśnie cały Pavol, śmieszny i zabawny. Do tańca i do różańca. Cieszę się, że miałam szansę z nim mieszkać i teraz jak mija prawie 2 lata od naszego poznania ciągle mieć ze sobą kontakt mimo mieszkamy w różnych krajach.
Potem poszliśmy zwiedzać, od dworca Hlavni Nadrazni przez plac Wacława. Miejsce, które sporo pamięta: antynazistowskie manifestacje w 1938 r., opluwanie radzieckich czołgów w 1968 r. i samospalenie Jana Palacha w proteście przeciw represjom Praskiej Wiosny oraz wiece „Aksamitnej Rewolucji”.

MUZEUM NARODOWE W PRADZE



POMNIK ŚW. WACŁAWA

Na Placu w jego górnej częśći naprzeciwko pięknego, wyniosłego budynku Muzeum Narodowego stoi pomnik św. Wacława w otoczeniu patronów ziemi czeskiej. Po obydwu stronach mieszczą się drogie butiki i kawiarnie.


Podczas naszej wędrówki opowiadaliśmy wszystko co się zdażyło przez ostatnie miesiące. Śmiechu było jak zawsze.


JEDNA Z BRAM PROWADZĄCYCH DO MIASTA

Dotarliśmy na Rynek Staromiejski , mimo pochmurnego nieba turyści i tak podziwiali miasto. Ratusz(Staroměstská Radnice), który pamięta dzieje Pragi, koronacje Karola IV…na jednej ze ścian tablica pamięciowa, a pod nią na posadzce 27 białych krzyży upamiętniających straconych po bitwie pod Białą Górą, przywódców powstania protestanckiego przeciwko władzy Habsburgów.

RATUSZ


ZEGAR ORLOJ

Z lewej strony mieści się zabytkowy zegar Orloj, w którym co godzinę pojawiają się apostołowie grający w jego górnej części oznajmiając o kolejnej godzinie. Mechanizm figurkowy zapewnia zebranemu tłumowi co godzinę krótkie przedstawienie: Śmierć jedną ręką pociąga za sznur dzwonka, drugą podnosi zegar piaskowy (brrr na każdego przyjdzie pora). Turek kręci w geście protestu kręci głową .W tym czasie w okienkach górnej części zegara odbywa się procesja 12 apostołów. A wszystkiemu przyglądają się Próżność i Chciwość. I pomyśleć tylko, że to widowisko powtarza się z niewielkimi przerwami od pięciu wieków......


PIĘKNE TARCZE ZEGARA ORLOJ

SCHEMAT TABLICY ZEGARA ORLOJlink


piątek, 3 września 2010

Podaj dalej

Przyłączając się do zabawy PODAJ DALEJ na blogu
Adorisa. Zapraszam również Was do zabawy. Co prawda mój blog dopiero raczkuje, ale tym bardziej jest mi miło brać udział w zabawie. Zasady udziału są następujące
Oto zasady:

1.Musisz posiadać własnego bloga.

2.Pierwsze trzy osoby, które zamieszczą pod tym wpisem komentarz otrzymają ode mnie mały ręcznie robiony upominek, który wyślę w ciągu 365 dni.

3.Ty organizujesz taką samą zabawę i dajesz szansę kolejnym trzem osobom na prezent od siebie.

Miłej zabawy!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...