Piątek, tak jak za czasów Erasmusa tak i teraz to dzień imprezy. Cały dzień spędzony na leniuchowaniu. Wieczorem zbiórka jak za starych czasów. Spotkanie na amfiteatrze na starym mieście zwanym Kaleici. To miejsce to punkt spotkań Młodzieży, tej tureckiej i zagranicznej, wspólne śmiechy, śpiewy i granie na gitarze. Tu zaczyna się każda noc a kończy w jednym z clubów ukrytych w murach w ciasnej uliczce. I my też nie opuściliśmy i dalej jesteśmy wierni KING Bar. To tu jako pierwsi erasmusi wszczepiliśmy imprezowy nastrój i widzę, że tak już długo zostanie. Wstęp oczywiście gratis dla Erasmusów, a za ładny wygląd jeszcze przy napojach jakiś gratis się trafi.
Impreza na całego, jak zwykle Eduardo pokazuje swój hiszpański temperament i zaciąga to salsy i innych tego typu tańców. Po czym usłyszałam od jednego Erasmusa- Wy tak zawsze…?
Godz 4:00 i to nie koniec. Zabieramy Hiszpankę Evę i włoszkę Federicę i jedziemy do naszego mieszkania. Ale oczywiście nie jedziemy w 4 osoby, to nie tutaj takie zwyczaje.
W samochodzie siedzi nas 9 osób, po roku mieszkania tutaj już się do tego przyzwyczaiłam, więc siadam na przedzie i biorę na połowę siedzenia włoszkę. Eduardo rozbawia nas co jakiś czas gwałtownie hamując. Pod strzeżonym budynkiem parkujemy, wychodzimy ostatecznie w 4 rozbawieni. Witamy się o godz 5:00 z security. Gunaydin bo to już rano.
Ładujemy się do eleganckiej, oszklonej winy i cicho przemierzamy każde z pięter aż do ostatniego. Ale ktoś wpada na pomysł przejażdżki kilka razy i picia na czas fanty z butelki. I znowu zabawa…
Po 3 zjazdach z 10 pietra wchodzimy do nagrzanego jeszcze z dnia mieszkania. Ciepły wiaterek przelatuje od wejścia do otwartego balkonu. Zaczynamy od nowa jest już grubo po 5:00. Zaczynamy jeść co popadnie z lodówki. Ale wpadam na pomysł żeby wykąpać się w naszym basenie pod mieszkaniem. Kto pierwszy do windy.
Rozbawieni mijamy palmowy ogród, buty zostały pod domem. Wskakujemy do wody, śmiech i nagle pan z ochrony z wiadomością że bardzo przeprasza, że musi nam przerwać zabawę ale do basenu została wpuszczona substancja czyszcząca. Grzecznie wychodzimy, zwijamy się w ręczniki życzymy dobrej nocy(raczej dnia) i wracamy.
Eduardo oczywiście musiał spróbować żubrówki przywiezionej z Polski, więc razem z włoszką i hiszpanką się delektowali. Eduardo dziękował, że przyjechałam śmiesznie wyglądał z takim humorem. Przeszkadzając mi w wejściu do WC odgrażałam się maszynka elektryczna do golenia. Chciałam mu do żartów ogolić jeden baczek ale skończyło się na włosach na brzuchu, tak właśnie a potem dołączyły się Federica i Eva i wyglądał jak brzuszek niemowlaka. Baczków nie mogłam ogolić bo jutra mamy iść na wesele jednego z jego pracowników, więc nie wypada szefowi ;)a potem spędził po naszym polskim trunku noc w łazience.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz