Witam was z wietrznego i zimnego Hamburga, gdzie lato chyba zapomniało przyjść...
W poniedziałek miałam pierwszą w życiu face to face niemiecką rozmowę kwalifikacyjną. Dwa tygodnie temu wysłałam aplikacje na praktyki do firmy zajmującej się mediami online. Dzisiaj nadszedł ten dzień. Takie miałam plany, że się przygotuję yhymm wczoraj miałam całkiem trudny dzień i nie miałam głowy żeby coś przygotować, uprasowałam tylko koszulę i spódnicę a dzisiaj … zapomniałam, że przełączają nad do innej linii i nie było Internetu. Fajnie.
Żeby być szybciej to stwierdziłam, że pojadę na dworzec na rowerze. Wyobraźcie sobie, biała koszula, kremowa, ołówkowa spódnica, kremowy blezer i wio na rower. Nie powiem, ale skradłam wzrok niejednego przechodnia. W sumie to jest normalne, że tak dużo się jeździ na rowerze ;)
Jak już dojechałam to, co się okazało, że muszę gdzieś ten rower zaparkować, każdy stojący słup koło Banhofa, każde drzewo albo wystający kawałek metalu był obsadzony przez rowery? W końcu zaparkowałam.
W S-bahnie ( miejski tramwaj) wyglądałam, jaki pani z biura, bo jeszcze na szybko czytałam sobie o firmie i jak się wymawia niektóre słowa a ja tu na zwykłe praktyki haha
Ulica z samymi sklepami typu CHANEL, LV, ZARA itd… i ja taka mała Basia. Zaprosili mnie do kuchni, już sobie wyobrażałam jak robię sobie kawę w tym ogromnym, czarnym automacie. Za drzwiami słyszałam, że ktoś rozmawia po hiszpańsku to to, co lubię international people ;) ah rozmarzyłam się. Babeczka bardzo miła, nawet nie miałam stresa mimo tego, że mój język niemiecki nie jest jeszcze taki dobry. Potem mały test… zobaczymy mam dostać odpowiedź, ale już sobie siebie tam wyobrażam, moje biurko, droga do pracy, jeszcze tylko zostało mi poszukać mieszkania, swoich własnych 4 ścian…
Hamburg