Święta… nie jedna osoba nie może się na nie doczekać, na tą atmosferę, na spotkania rodzinne, na prezenty no i w końcu na wolne. Ja nie czekam na nic z tych rzeczy. W moim domu nie panuje atmosfera świąt. Tata zawsze komentuje po co, i tak się tego nie zje, dekoracje- po co pierdoły wyciągać, jak już wchodzi sprawa choinki to że za szybko że jeszcze nie ma świąt i że wyciągamy pierdoły a do schowania nie ma nikogo. Sprawa prezentów to jeszcze oddzielna sprawa już jakieś 2 miesiące przed świętami mówi że mu mamy nic nie kupować a jak już coś dostanie to mówi po co mu to kupiłyśmy szkoda pieniędzy. Z roku na rok to samo, ot taka tradycja domowa;)
A mi się marzą takie święta z tych wszystkich filmów co się naoglądałam jak byłam mniejsza. Zapach ciasteczek pomieszany z zapachem pomarańczy, wielkie generalne porządki, wielki stół nakryty białym obrusem, cały gwarny dom, zabawa, uśmiechy na twarzy, choinka, która będzie już stała przed świętami w minimalistycznym stylu, dekoracje w całym domu i śpiewanie kolęd przy pełnych miseczkach Moczki( nasz tradycyjny śląski deser). A przed świętami adwentowy wieniec ze świecami. Ale wiecie co będę miała właśnie tak, bo marzenia są po to by je spełniać i ja mam właśnie zamiar to zrobić.
Wczoraj ubrałam razem z mamą choinkę, jest tak jak chciałam minimalistycznie z białymi ozdobami zrobionymi na szydełku przez moją siostrę pomieszane ze słomkowymi zawieszkami i czerwonymi kokardkami. Jest piękna … pachnąca bo w końcu doczekałam się żywej a żeby było ekologicznie jest w doniczce i będzie z nami w przyszłym roku i kolejnych też J a potem spocznie w ogrodzie …
A jeszcze śmieszna rzecz z dzisiaj rana. Jadąc do pracy z moim szwagrem nie mogliśmy zamknąć drzwi w samochodzie bo przymarzły. Więc mój szwagierek jechał i trzymał je w rękach no i tak nas zima przywitała.
Dla tych, którzy tęsknią za śniegiem przesyłam mój filmik z wczoraj z za okna :)